Dhobi Ghat – największa pralnia świata. Niewielki fragment Bombaju mieszczący się tuż obok stacji Mumbai Mahalakshmi. Zamknięte getto zamieszkane przez 6000 osób.

Miejsce, którego nie sposób nie zauważyć przemieszczając się obok. Ludzie żyją i pracują na kilku metrach kwadratowych. Stół który za dnia służy do prasowania, nocą jest dla nich łóżkiem. Codziennie o świcie tysiące osób zaczyna prać brudy pochodzące z całego miasta. Z usług pralni korzystają osoby prywatne, hotele, restauracje, a nawet szpitale.

Życie w Dhobi Ghat

Samo Dhobi Ghat podzielone jest na dystrykty. Pierwsi startują pracze, którzy przez kilka godzin stoją w kamiennych boksach wypełnionych wodą i mydlinami. Samych boksów jest tutaj ponad 700! Brudne rzeczy wymagające szczególnej czystości są gotowane w metalowych beczkach ze specjalnymi chemikaliami. W kolejnych częściach znajdziemy między innymi suszarnie, które rozmieszczone są głównie na dachach „domów”. Co ciekawe pranie wiesza się bez użycia spinaczy. Stosuje się w tym celu specjalne węzły. Następnie spotykamy prasowaczy, którzy używają ciężkich 6 kilowych żelazek ogrzewanych węglem. Co bogatsi posiadają równie ciężkie modele podgrzewane elektrycznie. Dzięki takiej wadze są w stanie wyprasować 100 par spodni w ciągu jednej godziny! Na końcu wszystko wędruje do sortowni. Każda rzecz czy to chusteczka, czy koszula posiada swój numerek.

Początki największej pralni świata

Pralnię założono jeszcze za czasów władających tutaj Brytyjczyków w latach 90-tych XIX wieku. Z czasem miasto zaczęło się rozrastać. Brytyjczycy znikali z terenu Bombaju, ale brudów nie ubywało i tak pralnia przetrwała do dziś.

Jak się dostać do Dhobi Ghat?

Jak wejść do środka i zwiedzić to niezwykłe miejsce? Wystarczy, że pokręcimy się przy jednym z kilku wejść, a zaraz dostrzeże nas jeden z lokalnych przewodników. Gdybyśmy próbowali wejść sami mogłoby to wiązać się z nieprzyjemnościami i niezadowoleniem mieszkańców. Warto też wynegocjować cenę takiego oprowadzenia, ponieważ pierwsza, która zostanie Nam zaproponowana może być sporo zawyżona. W moim przypadku z 1000 rupii zszedłem do 200, a podejrzewam że można zapłacić jeszcze mniej. Właściwie to tylko 12zł, a ludziom w Dhobi Ghat (poza wodą) się nie przelewa.

Miejsce z jednej strony bardzo ciekawe i unikatowe na skale światową, z drugiej smutne patrząc na warunki życia i ciężką, fizyczną pracę za kilka dolarów dziennie.

Komentarze

  1. Niesamowite miejsce i zdjęcia. Fakt, nie przelewa się tam. Z drugiej strony daje to do myślenia, że w kraju bądź co bądź rozwiniętym takei miejsca dosłownie kwitną na swój specyficzny “kolor”. A jeśli pomyśleć o logistyce za tym stojącej, to jest to fenomen.

  2. Fascynujące miejsce – zwłaszcza z widokiem bombajskiego “Manhattanu” w tle. W mojej pamięci nieco przyćmiewa je fakt, że to jedyne miejsce w Indiach gdzie zapłaciłem…mandat… 😉

    • Szczerze mówiąc oglądając to co dzieje się na ulicach Bombaju nie sądziłem, że można dostać tam mandat hahaha 😀

  3. Po obejrzeniu Twoich fotografii nasuwa mi się tylko jedna konkluzja — Indie to Państwo ogromnych kontrastów, w których kolorowe materiały i radosne tańce kontrastują z wyczuwalną biedą. Uważam jednak, że warto dawać tym ludziom szanse, ponieważ społeczność ta jest naprawdę skora do pracy. Pracownicy z Indii zatrudnieni w restauracji brata radzą sobie bardzo dobrze. Napiszę nawet więcej. Dzięki nim knajpka mojego braciszka przeżywa dziś prawdziwy rozkwit, ponieważ po mieście rozniosła się wiadomość, że w karcie menu pojawiły się nowe, przepyszne dania indyjskie.:)

    • Łukasz | z Podróży PL Reply

      Bardzo pięknie opisane 🙂 Ja jestem wielkim fanem ich kuchni i smaków, a co więcej sam przywiozłem ponad kilogram lokalnych przypraw 😉 Na pewno im nie można zarzucić lenistwa, bo faktycznie dużo pracują i w dodatku zazwyczaj fizicznie 🙂

Napisz komentarz

%d bloggers like this: