Cherbourg to miasto leżące w północnej Francji. Kiedyś port wojskowy i transatlantycki, obecnie obsługuje statki handlowe i promy przemierzające kanał La Manche. Poza tym to również spore centrum przemysłowe. Jeśli chodzi o klimat to jest wietrznie i deszczowo, co można zobaczyć nawet na magnesach sprzedawanych jako pamiątki z rysunkiem parasolki i nazwą miasta (ja wybrałem nieco bardziej finezyjny). Miasto samo w sobie jest niewielkie, ale warto zainteresować się całym rejonem zwanym Normandią. Ze względów historycznych jak i turystycznych myślę, że może być bardzo ciekawym kierunkiem wyprawy.

Francuskie sery!

Przejdźmy jednak do konkretów. Jak wiadomo Francja to kraj winem i serem płynąca. Tym razem jednak wina odeszły na dalszy plan, ale za to serowym degustacjom nie było końca! Każdy ser jaki miałem okazje skosztować był wyśmienity. Co prawda codziennie jedząc sery można się w końcu nasycić ich smakiem, ale deska serów plus wino, to cudowny wstęp na przemiły wieczór. Pozostając na chwilę jeszcze w sferze gastro poświęćmy chwilę bagietce. Niby pieczywo jak pieczywo, ale Francuzom towarzyszy zawsze i wszędzie. Nie ważne co i kiedy jedzą, bagietka musi być. Zupa z bagietką, ziemniaki z bagietką, spaghetti z bagietką …bagietki są wszędzie.

Titanic w mieście Cherbourg

Wypłyńmy teraz na głębsze wody morskich opowieści i zawitajmy na pokład Titanica. Nie wiem czy ktoś z czytających ma w głowie teraz pytanie „Co ma Titanic do jakiegoś nic nie mówiącego mi miasta?”, ale ja takie miałem (sorry). Tak więc ma tyle, że Cherbourg był drugim przystankiem na na trasie Titanica do Amerykańskiego Snu. W muzeum, gdzie jego część poświęcona jest właśnie temu potężnemu statkowi, możemy poczuć się jak jeden z pasażerów. Posłuchać rozmów załogi, zobaczyć jak wyglądały pomieszczenia, jakim rozrywkom mogli oddać się goście, a także prześledzić każdą minutę rejsu. Co najbardziej utkwiło mi w pamięci to fakt, iż kapitan wiedział, że ma przed sobą lodowe przeszkody. Początkowy kurs był skierowany na brzeg tego obszaru, a po jego zmianie statek wpłynął w sam środek. Kiedy góra lodowa została zauważona przez jedną z osób, statek miał 42 sekundy, aby wykonać manewr i ją ominąć. Finał historii raczej wszystkim znany.

Choć ze wszystkich morskich atrakcji tego muzeum, największą frajdę sprawiło mi wejście do łodzi podwodnej z możliwością przejścia wzdłuż i wszerz, a także dotknięcia wszystkiego co mnie ciekawiło. Polecam.

Historyczna plaża Utah

Wisienką na torcie całego wyjazdu była plaża, którą odwiedziliśmy w drodze powrotnej. Niby plaża jak plaża, piasek jak piasek, a jednak świadomość przebywania w miejscu, gdzie wylądowały wojska alianckie podczas II Wojny Światowej nadaje temu miejscu wyjątkowej mocy i pozwala poczuć, że jesteśmy w miejscu, gdzie wydarzyły się wielkie rzeczy. Warto zatrzymać się tutaj na dłużej, odpocząć, a najlepiej przemierzyć całe wybrzeże Normandii. Niestety byłem tam dosłownie chwilę, ale jak najbardziej zachęcam do odwiedzenia. Jest to również miejsce, w którym znalazłem największe muszle jakie do tej pory widziałem na plaży. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym jakiejś nie przygarnął.

Zdjęcia i relacje z podróży !

Komentarze

    • Łukasz Trusz Reply

      Niestety nie, ale może kiedyś się znajdzie! 😉

Napisz komentarz

%d bloggers like this: