Czym Nas karmią w samolocie? Co serwują w LATAM Airlines? Na jaki posiłek można liczyć podczas lotu? Co podają na obiad w samolocie? Sprawdźmy!
Czym Nas karmią w samolocie?
Linia lotnicza: LATAM Airlines (dawniej LAN)
Trasa: Cali (Kolumbia) – Santiago (Chile) – Iquique (Chile)LATAM Airlines to chilijskie narodowe linie lotnicze. Leciałem nimi pierwszy raz i w sumie bardzo dobrze je zapamiętam jeśli chodzi o komfort, ponieważ na trasie Cali – Santiago samolot był prawie w połowie pusty, więc można było się rozłożyć na sąsiednich siedzeniach. Jeśli chodzi o gastronomiczny punkt podróży to już słabiej (dlatego połączyłem 2 loty w tym opisie). Być może dlatego, że pierwszy lot trwał od ok 23.00 do 6.00 i nie chcieli obciążać nam żołądków na noc, a być pomoże po prostu za dużo swoim gościom nie serwują.
Zacznijmy tradycyjnie od napojów:
- Coca Cola
- Soki (pomarańczowy i jabłkowy)
- Kawa
- Herbata
- Woda
- Wino (białe i czerwone)
- Whisky (ale tutaj nie jestem do końca pewien choć słyszałem, że ktoś za mną zamawiał)
- Piwo
Tym razem również nie odmówiłem sobie skosztowania białego wina, choć niestety nie wiem cóż to było. Stewardessa podawała je w szklance i w razie potrzeby biegała z dolewką. Wino dostałem właściwie dopiero z pierwszym i jedynym ciepłym posiłkiem. Tortellini (zamiennie kurczak z ryżem), sałatka z sosem winegret, kawałek ciasta i bułka z masłem. Posiłek całkiem smaczny, zwłaszcza jak człowiek głodny. Przepraszam za jakość fotek, ale wyjątkowo nami telepało.
Co ciekawe wszyscy tak trąbią o bezpieczeństwie i zakazie wnoszenia ostrych przedmiotów na pokład samolotu, a tu proszę: szklana szklanka i pełny zestaw metalowych sztućców. To się nazywa zaufanie do pasażera.
Poczęstowałem się również sokiem pomarańczowym. Sok jak sok, ale postanowiłem oszczędzić Wam tego cudownego zdjęcia i pozwolić je sobie wyobrazić.
Podczas drugiego lotu na trasie Santiago – Iquique, który trwał 2 godziny (9.00-11.00) zaserwowano nam coś pokroju śniadania i …hmn ..zakąski (?). Brownie (były jeszcze 2 inne ciastka do wyboru), orzeszki z suszonymi owocami, sok pomarańczowy i kawa. Akurat kawa była zbawienna, choć i brownie też mi smakowało. Na zakąskę czy jak ktoś woli nieco bardziej wykwintnie “lunch” M&Msy i woda. W Londynie nie udało mi się ich spróbować, to chociaż tutaj nadrobiłem zaległości.