Moja ukochana Kolumbia ponownie u mych stóp! Choć byłem tam dopiero (lub już) 3 raz, to mógłbym wracać dużo częściej. Tak samo jak wróciłem do Cali, w którym ostatnio byłem rok temu w kwietniu. Z tej okazji pomijam wstęp geograficznych i chętnych odsyłam do zeszłorocznego postu: Pierwsza wizyta w Cali
Druga część angielskich opowieści z ostatniego podboju Anglii będzie nieco bardziej podniosła. Nie traćmy czasu i zacznijmy od razu od czegoś mocnego. Niech będzie czarna herbata z Elżbietą. Królową Elżbietą, a później prosto do Imperial War Museum!
Londyn odwiedziłem ostatnio rok temu. Tym razem spędziłem w nim nieco więcej czasu, bo prawie miesiąc. Miasta chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, więc skupię się na konkretach!
Heilbronn to ciche miasteczko o niewielkim rozmiarze (a przynajmniej w porównaniu do 2 pozostałych, które odwiedziłem). Położone jest w południowej części kraju w niedalekim sąsiedztwie Stuttgartu. Czyste, zielone, raczej spokojne. „Raczej” ma dość spore znaczenie, ale o tym później. Przepływa również przez nie rzeka Neckar, która dodaje uroku miastu. Tym razem chciałbym zacząć relację nieco egzystencjalnie. Zatem do rzeczy.
Ostrawa nie jest najdalszą podróżą zagraniczną jaką odbyłem, ale na pewno jest w zasięgu każdego, kto chciałby postawić pierwszy krok w zagranicznych podbojach. Centrum miasta znajduje się zaledwie 25 kilometrów od polskiej granicy!
Niby byłem tutaj zaledwie 2 miesiące temu, a mam wrażenie, że jest to całkiem inne miejsce. Pełne życia, zielone, z masa knajpek i ogromną ilością ludzi o każdej porze dnia i nocy. W sumie nie ma co się dziwić, że wszyscy powychodzili z domów, jeśli na dworze w środku dnia temperatura oscyluje w granicach 25 stopni.
Jonkoping (czytamy: Jonszoping) to miasto położone w południowej części kraju tuż nad drugim pod względem wielkości jeziorem zwanym Vattern. Wizualnie przedstawia się bardzo urokliwie, zwłaszcza dzięki zabudowie dookoła jeziora, ale także poza tym terenem wygląda ładnie i czysto. Niestety liczba mieszkańców spada. Między rokiem 2005, a 2013 odnotowano 20 000 spadek zaludnienia, co przełożyło się na końcowy wynik ok. 61 500 mieszkańców. Do Skandynawów i Skandynawek jednak jeszcze wrócimy na końcu.
Cherbourg to miasto leżące w północnej Francji. Kiedyś port wojskowy i transatlantycki, obecnie obsługuje statki handlowe i promy przemierzające kanał La Manche. Poza tym to również spore centrum przemysłowe. Jeśli chodzi o klimat to jest wietrznie i deszczowo, co można zobaczyć nawet na magnesach sprzedawanych jako pamiątki z rysunkiem parasolki i nazwą miasta (ja wybrałem nieco bardziej finezyjny). Miasto samo w sobie jest niewielkie, ale warto zainteresować się całym rejonem zwanym Normandią. Ze względów historycznych jak i turystycznych myślę, że może być bardzo ciekawym kierunkiem wyprawy.
Kluż-Napoka położona jest w samym sercu Rumunii, w krainie zwanej Siedmiogrodem. Czyż nie brzmi bajkowo? Z tego co dowiedziałem się od lokalnych mieszkańców jest to drugie najszybciej rozwijające się miasto. Liczba ludności wynosi ponad 300tys., więc trzeba przyznać, że całkiem sporo.
Długo się zbierałem, aby coś w końcu napisać o poprzednim sezonie, a że zaraz wyruszam ponownie na podbój nowych miejsc, to jest to ostatnia chwila, żeby jeszcze coś naskrobać.
Zacznijmy może od liczb!
- 3 kontynenty
- 11 krajów
- 17 miast w którym spędziłem przynajmniej kilka dni
- ok 190 dni poza domem
Niestety nie wszystkie wypady miały okazję znaleźć się na stronie, co nie znaczy że jeszcze tu nie trafią.