Pereira to stolica regionu Risaralda położona w zachodniej części kraju. Miasto leży na wysokości ok 1500 m.n.p.m, a średnia temperatura każdego miesiąca oscyluje w okolicy 20 stopni. Przejeżdżając jego ulicami główne widoki jakie nam towarzyszą to wszechobecna plantacja kawy oraz górskie pasma otaczające i przecinające miasto. Przejdźmy jednak do konkretów!

Termy Santa Rosa de Cabal

Na początek prawdziwa petarda! Termy położone między górskimi szczytami na wysokości ok 2800 m.n.p.m w miejscowości Santa Rosa de Cabal. Woda doprowadzona jest wprost z górskich wodospadów, a wszystko dodatkowo otoczone zieloną i gęstą roślinnością. Co więcej wszędzie unosi się gorąca para, która dopełnia ten magiczny widok. Wygląda to wprost majestatycznie. Dostęp do gorących źródeł jest do godziny 1.00 w nocy. Przynajmniej w tym kompleksie, do którego udało nam się dostać, a jest ich kilka. Na miejscu możemy napić się świeżo wyciskanych soków lub spróbować lokalnej kuchni i piwa. Niestety nic nie jest w stanie oddać tego cudownego klimatu, który trzeba poczuć na własnej skórze. Zapraszam zatem od razu do zdjęć, aby mieć chociaż szansę sobie to wszystko wyobrazić.

Pereira i plantacja kawy

Pereira i rodzinna plantacja kawy. Jako że nie jestem wielkim kawoszem i zwykle piję mleko z kawą, tym bardziej byłem zainteresowany jak w sumie taka kawa sobie powstaje. W Kolumbii pola kawy są potężne i w niektórych miejscach ich widok rozpościera się aż po horyzont. Cała historia zaczyna się od krzaczka, który żyje kilkadziesiąt lat i właściwie nie wymaga większego zainteresowania. Co kilka tygodni obdarzyć nas nowymi owocami. Owoc jak owoc w środku ma pestkę. Taka oto pestka jest naszą kawą w bardzo początkowej fazie. Pestki są oddzielane od owoców w dość krótkim procesie produkcyjnym. Są suszone i w pewien sposób „prażone” w piecu. Suche są jasno żółte i bardzo lekkie, jakby nadmuchane.

Łupiny owoców są wykorzystane do stworzenia naturalnego nawozu pod uprawę kawy, aby kolejne krzewy lepiej rosły. Gdy już są lekko zleżane i zaczynają sobie gnić, w dalszym procesie pomagają im mali przyjaciele, czyli robaczki (jest ich na prawdę sporo). W taki oto piękny sposób mamy naturalny recykling i nic się nie marnuje.

Oczywiście na końcu zostaliśmy poczęstowani świeżą czarną kawą i muszę przyznać, że siedząc na tarasie i spoglądając na kolumbijski pejzaż smakowała wybornie! Kilka paczek również wróciło ze mną do domu.

Taksówki w Kolumbii

No i na sam koniec słowo o taksówkach. Z racji, że spora część zdjęć była robiona z samochodu podczas podróży, wypadałoby coś o tym wspomnieć. A podróżowaliśmy oczywiście taksówkami. Jako środek transportu są najwygodniejsze, bo nie wszędzie da się dojechać autobusem. Można je spotkać na każdym kroku, więc nie trzeba na nie długo czekać. Natomiast jeśli chodzi o cenę to też da się przeżyć. Zwłaszcza jeżdżąc w kilka osób wychodzi to całkiem tanio. Kierowcy są bardzo mili i podczas podróży do term zaoferowano nam nawet dodatkowe zwiedzanie w tej samej cenie, mimo że nie wszystko było nam po drodze. Także taksówki polecam gorąco, choć należy zachować ostrożność i może niekoniecznie wsiadać do pierwszej lepszej jeśli nie jesteśmy z kimś lokalnym.

Zdjęcia i relacje z podróży !

Napisz komentarz