Londyn odwiedziłem ostatnio rok temu. Tym razem spędziłem w nim nieco więcej czasu, bo prawie miesiąc. Miasta chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, więc skupię się na konkretach!
Kluż-Napoka położona jest w samym sercu Rumunii, w krainie zwanej Siedmiogrodem. Czyż nie brzmi bajkowo? Z tego co dowiedziałem się od lokalnych mieszkańców jest to drugie najszybciej rozwijające się miasto. Liczba ludności wynosi ponad 300tys., więc trzeba przyznać, że całkiem sporo.
Walencja to trzecie co do wielkości miasto Hiszpanii. Zamieszkiwane przez podobno ok. 800 tysięcy mieszkańców. Miasto leży po środku wschodniego wybrzeża nad Morzem Balearskim (fragment Morza Śródziemnego). Średnia temperatura jaka towarzyszyła mi podczas pobytu w drugiej połowie października to ok 20 stopni!
„Uzbekistan!” – taki okrzyk wyrwał się w mym sercu, kiedy dowiedziałem się, że tam właśnie lecę. W końcu tak daleko na wschód od naszego kraju jeszcze mnie nie było. W dodatku do Taszkentu, czyli serca i stolicy państwa.
Mediolan to jedno z największych miast we Włoszech. Od lat kojarzone jest ze stolicą mody i jak dotąd nic w tej kwestii chyba się nie zmieniło. Co krok spotykamy ludzi z całego Świata zwłaszcza, że w tym roku gości tutaj EXPO, co jeszcze bardziej przyciąga rzesze turystów.
Zakładam, że Wszyscy wiemy gdzie leży Londyn. Dodam tylko, że jeśli chodzi o pogodę to byłem dość miło zaskoczony temperaturą i słońcem, które mnie przywitało. Niestety tym razem nie miałem zbyt dużo czasu na podróżowanie po mieście, więc będzie krótko i nie tylko o zwiedzaniu.
Angielski klasyk – London Stout
London Stout. Nie jestem piwoszem, ale widok szklanki wypełnionej pianą, z której rodzi się przepyszne piwo to na prawdę piękny widok. Ciemne piwo o słodkawym smaku i gęstej kremowej pianie. Polecam każdemu spróbować choć raz, jeśli nie miał do tej pory okazji, gdyż jest to ciekawy widok dla oka jak i przeżycie dla kubków smakowych.
Polacy w Londynie
Gdzie jak gdzie, ale w Londynie Polaków jest na prawdę sporo. Na początku natrafiłem na dość przykry obraz naszych rodaków. Zwykle najgłośniejsi i najbardziej rzucający się w oczy byli niestety Ci, którzy przynajmniej w UK prezentowali jedne z niższych warstw społecznych. Nie byłoby w tym nic złego, bo przecież jakoś się odnaleźli w obcym kraju, podjęli pracę i sobie radzą. Szkoda tylko, że w dużej mierze budują obraz „typowego Polaka” i nie najlepszą opinie o naszym zachowaniu i obyciu. Na szczęście spotkałem kilka osób, z którym mogę powiedzieć, że mógłbym być dumny po tym co sobą prezentowali i jak się wypowiadali. Także mamy potencjał!
Kultowe angielskie Fish and Chips
Jednym z najbardziej popularnych dań, a zarazem prostym, tanim i łatwo dostępnym jest tzw. „Fish and Chips”. Czyli nic innego jak ryba z frytkami. Cóż fascynującego może być w tak banalnej potrawie? No w sumie nic. Jednak myślę, że Brytyjczycy opanowali sztukę przyrządzania tego dania, na prawdę na wysokim poziomie. Pyszna ryba, której mięso rozpływa się wręcz w ustach. Dodatkowo cała usmażona w delikatnej chrupiącej panierce. Frytki świeżo i własnoręcznie przygotowane przed podaniem. Powiem tak: prosta rzecz a cieszy! Aha, dodatkowo dostajemy cytrynę oraz aromatyczny sos. Również jest spora paleta dodatków, które możemy dokupić osobno (np. surówka). Kolejna potrawa do spróbowania podczas kulinarnej wycieczki po UK.
Tym miłym oraz smacznym akcentem doszliśmy do końca tego co udało mi się doświadczyć i czym chciałem się podzielić. Myślę, że w celach turystycznych warto odwiedzić Wielką Brytanię, jednak jako miejsce, gdzie miałbym pozostać na dłużej raczej dla mnie się nie nadaje.
Zdjęcia i relacje z podróży !
Ekisehir to miasto położone w północno-zachodniej części Turcji nad rzeką Porsuk. Przemieszczając się uliczkami można spotkać sporo młodych ludzi, a to dlatego, że znajdują się tam 2 dość duże uniwersytety. Ja miałem przyjemność nocować na terenie Anadolu Universitesi. Wprost z kampusu wychodzimy na główną ulicę miasta, wzdłuż której rozmieszczone są restauracje oraz różne sklepiki. Przejdźmy jednak do konkretów. Jak mówi stare tureckie przysłowie „Dobry kebab piecze dwa razy”.
Zakochałem się. Tak mógłbym opisać błogi stan jaki odczułem będąc w Kolumbii. Pierwszą rzeczą jaka urzekła mnie w tym miejscu, to sam widok podczas lądowania w Bogocie. Przepiękne góry i zielone tereny. Sama wysokość położenia miasta (ponad 2500 m n.p.m.) robi wrażenie.
Stamtąd poleciałem prosto do Cali.