Miłośników gór wśród Nas zapewne nie brakuje. A nawet jeśli ktoś nie lubi chodzić po górach, to nie wierzę, że nie zachwyca się ich pięknem i potęgą. Choć nie trzeba od razu porywać się na Tatry. Jednak dziś nie chcę pisać o polskich górach, a co nieco o uzbeckich.
Jako, że zaliczam się również do miłośników gór, choć ostatnio niepraktykujących, to jednak zdecydowanie popieram hasło, a może nawet ideę „w górach jest wszystko co kocham”. Ta cisza, spokój, piękno oraz potęga natury, która drzemie w tych magicznych miejscach jest zniewalająca. I choć jak wspomniałem, ostatnio nie po drodze było mi na polskie szlaki, to udało mi się zawitać w góry uzbeckie. Co ciekawe wcale nie planowałem takiego wypadu, a okazja nadarzyła się przypadkiem. A jak to bywa w podróży, to właśnie te nieplanowane momenty są najciekawsze.
Gdyby ktoś z Was był w okolicach stolicy Uzbekistanu, czyli w Taszkencie, to polecam udać się około 85 kilometrów na północ do Chimgan oraz Charvak.
Chimgan to narciarski kurort bardzo popularny wśród Uzbeków, jak również pozostałych mieszkańców środkowej Azji, w tym również Rosjan. Najwyższy szczyt to Wielki Chimgan, który mierzy 3309m n.pm. i znajduje się na terenie Parku Narodowego Ugam-Chatkal. Możemy się tam wspiąć o własnych siłach lub wjechać dość swojskim wyciągiem krzesełkowym, aby podziwiać niesamowite widoki. Uzbeckie góry są też o tyle niezwykłe, że widać tam jak następuje pokoleniowa zmiana. Z jednej strony starzy Uzbecy proponują jazdę konną po zboczach gór, a z drugiej strony widzimy grupy młodzieży w profesjonalnych strojach i kaskach dosiadających drogie rowery, które uprawiają górskie zjazdy, czyli tzw. „downhill”.
Od strzelistych gór, po turkusowe jeziora…
Odnośnie Charvak, to tutaj również znajdziemy ciekawe miejsca do eksploracji, ale dodatkowo, a może nawet przede wszystkim znajduje się tu jezioro o tej samej nazwie (Charvak). Trzeba przyznać, że Uzbecy jakoś nie utrudniali sobie życia, jeśli chodzi o nazewnictwo miejscowości i atrakcji przyrodniczych w nich występujących. Po jeziorze możemy pływać kajakami, łódeczkami lub czym nam się tylko spodoba (no chyba, że będzie to coś na tyle ekstrawaganckiego, że ktoś nam zabroni). Sama woda jest wręcz turkusowa i bardzo przejrzysta. Idealne miejsce, aby zanurzyć się i dać odpocząć mięśniom po górskiej wędrówce. A gdybyśmy tak zgłodnieli, to nieopodal jeziora znajdziemy masę knajpek, gdzie serwują świeżo złowione ryby. O ile wielkim smakoszem ryb nie jestem, to przyznam, że smakowały obłędnie! Zresztą poza rybami będziemy mogli wybrać szereg różnych lokalnych przysmaków.
Z jeziorem jest związana jeszcze jedna intrygująca historia. Została tam wybudowana spora zapora wodna i podobno gdyby zaszła potrzeba, to może zostać zburzona, a woda zaleje okoliczne wioski. Co więcej, w ciągu 10 minut woda powinna również dotrzeć do stolicy i zalać przynajmniej częściowo Taszkent.
Ot taka ciekawostka! A tymczasem „ahoj przygodo” i zapraszam na fotki z gór.
Aaaa! Jeszcze jedno. Kojarzycie motyw przypinania kłódek na mostach, aby upamiętnić swoją wizytę w danym miejscu? W Uzbekistanie w górach zawiązuje się kawałki szmatek/chusteczek na krzakach lub płotach 🙂
Komentarze
Niesamowite miejsca, ale raczej nie wytrzymałabym przejechania takich odległości na rowerze 😉
Przyznaję, że na rowerze też bym się raczej nie skusił, ale konno czemu nie! 😉
Niesamowicie wyglądają te zdjęcia. Widać, że wyprawa bardzo udana. Najważniejsze są wspomnienia, bo przecież to nam pozostaje 🙂
Pięknie napisane! 🙂 Wyprawa choć krótka to udana, a widoki rzeczywiście niesamowite. Fajnie móc tam wracać myślami.
Wybieram się do Uzbekistanu. Chciałam dopytać o Chimgan. Czy Pan zdobywał ją pieszo, bo mamy taki zamiar? Czy są jakieś oznaczenia, jak wygląda trasa/szlak?
i czy ta kolejka wjeżdża na sam szczyt tych 3300 m n.p.m ???
Przyznam szczerze, że już dokładnie nie pamiętam jak to wyglądało 😉 Co do szlaku nie wiem czy jest oznaczony, ale był na pewno wydeptany i co jakiś czas ktoś mundurowy pilnował trasy 🙂 Na Chimgan jest jeszcze kawałeczek z kolejki, choć generalnie samo wejście było ogrodzone siatką i tak jak na zdjęciach to był najwyżej położony (legalnie) dostępny punkt. Być może teraz coś się zmieniło.
Na Wielki Chimgan nie wjedzie się kolejką. Ze stacji górnej kolejki w ogóle nie ma dojścia na szczyt. W wrześniu 2019 roku jak byliśmy na szczycie, to nawet kolejka nie działała. na sam szczyt nie ma szlaku. Miejscowi pokazali nam trasę “palcem po grani”. Trasa nie jest specjalnie trudna, ale długa. Mapy papierowe nie są dostępne, bo Uzbecy tam nie chodzą, tylko pasterze. Można znaleźć mapy w pdf-ie na rosyjskich forach. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam.
tak prawdę mówiąc zakładałem jednodniowy wypad z Taszkientu i wjazd kolejką, ale teraz zastanawiam czy w ogóle jest sens się tam pchać. Bo z tego co widzę na Google’u to chyba kolejka już czynna z powrotem? Przynajmniej w zimie, jeśli patrzę na właściwą.
Man, dobrze Cię tu znaleźć. Bardzo inspirujący blog, dobra robota!
Chyba pora go trochę ożywić 😀
Cześć Łukasz, fajny blog, dużo ciekawych informacji, dziekuję!
Mam Pytanie o Uzbekistan: czy nie znając rosyjskiego, można się tam jakoś porozumieć po angielsku, jadąc na własną rękę?
Późna odpowiedź, ale podobno lepiej późno niż wcale 😉 Ja nie znam rosyjskiego, młodsi jakoś ogarniają, da się sporo dogadać po polsku i na migi 🙂
Super fotoreportaz 🙂
Dzieki śliczne! 🙂